środa, 30 maja 2012

Opowieści nie tylko barowe.

Tom Waits - mówiliśmy. Bo w takim kaszkiecie przychodził... i fizyczność też tak się składała. Wszyscy Waits'a w nim widzieli. W końcu i tak nikt nie wiedział jak się nazywa.
Przychodził.
Czasem coś opowiadał... lecz nie wiedziałam nigdy o czym, żałuję często, że nie przyłożyłam się do słuchania.
Zamawiał kawę, mówił że dobra. Zanim wypił - mówił. Odstawiał na stolik... by wrócić powiadając, że gorąca, że teraz czekając to musi setkę zwykłej czystej- tu, na miejscu musi.
Odchodził... przysypiał przy kawie na gwar nierzadki kawiarniany uwagi większej nie zwracając. Niezapomniany. Cykliczny.

Wcześniej to tu nie bywał... trzeźwy.
No raz może. Gdy strach w oczach zobaczyłam a i na burzę się zbierało. Nawet padało chyba lekko... a może to  przez te emocje... Bał się. Bał się nie żyć. Ratunku szukał.
Znalazł.
Wrócił inny... już nikt nie wiedział o czym myśli.
 Lecz nim wrócił.
- Ślepemu nie nalejesz ? - czasem działało. Wiedział... nokautował cytatem... brzmieniem...taktem...utworem nieomylnie zapamiętanym. Piękno widział mimo wzroku słabnącego...
Co dziś widzi? Ciągle nie wiem.

Atrakcyjny. Kazimierz. To jest... nieatrakcyjny Kazimierz. Pajac i błazen z wyboru wieczorem... za dnia piastujący szanowane stanowisko. Maskotka baru. Tam tiridiri tamtamtam. Zamawiający wszystko dla wszystkich... absorbujący... za chwilę drażniący... Boga się bojący... nie da o sobie zapomnieć.

Po tylu latach oni nadal ze mną. Ludzie. Inni, dziwni, niecodzienni... swojscy.
Hrabalowscy.

Pan Janek czuł klimat. I z oberżyną do sklepu wkroczyć miał fantazję... i w garniturze jak było trzeba.
A było.
Na murku siedzieli naśmiewając się.
Gdy przeszliśmy w paradzie słonecznej ulicą Zieloną, ja w sukni pięknej jak rzadko... on pod krawatem. Honor swój zastawił.

A szefowa jak anioł w koronkach wulgaryzmami słodko treści okraszając... zjawiskowa... nieprzyziemna mawiała rzeczy dziwne. Inne. Świat mi natenczas uporządkowany przewalając nogami do góry.

I zakonnica odurzona zapachem kadzideł...

I moje dwudzieste piąte urodziny wśród klientów...

I potem przepaść korporacyjna...
Dresscode zachowań.
Dresscode rozmów.
Dresscode zewnętrza.
Dresscode wnętrza.
Dresscode upodobań.

Small talk uprawiać.
Powagę sytuacji utrzymywać.
Ważnego coś robić.
W biurze poważnym.
Z ludźmi poważnymi.
Zachowywać się.
Jak należy zachowywać.

Nie dać się rozpoznać.
Kolor przygaszony, krój stonowany, długość doskonała.


Ludzi szukam.

Dają się znaleźć;)



-----------------------------------------------------
I Hrabal i opowieści barowe stąd inspiracją pierwotną były:)

7 komentarzy:

  1. No piękne.
    ale znajdujemy ludzi i pośród panujących dresscodów, czyż nie robimy tego właśnie? czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzi zawsze da się znaleźć.
    Cała reszta niepotrzebna jest. Zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta... jakby się nie dało tego samego bez nabzdyczenia;)

      Usuń
  3. Trafiłaś.
    Czytam Ciebie i nie odważę się stwierdzić, ze jesteśmy z tej samej bajki.
    Ale jestem przekonana, że nasze bajki leżą na tej samej półce. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mnie cieszy ta półeczka:) może ją sobie jeszcze zagracimy...;)

      Usuń