Rano:
- Mamo, chyba jeszcze nie wyszedłem z choroby.
Azaliż. Nocną temperaturą zacząwszy... byłby to nie lada wyczyn tak po prostu rano ozdrowieć.
Ponadto Nicolas Jaar.
Nie wyszłam spod wrażenia... od kilku dni go uwielbiam. Słucham gdy tylko mogę i nie mogę.
Nie jest mi dany Audioriver 2012.
Więc słucham, wielbię dźwięk każdy. Czasem zadumam nad tym, skąd tyle dojrzałości artystycznej i wszelkiej w tak młodym człowieku...
Kojący wpływ jego dźwięków stał się mym niewątpliwym balsamem.
Uniósł mnie klimat... wyleciałam ponad emocjonalne poziomy... i nawet wydaje mi się, że bardziej wiem czego nie chcę;). Jakbym sił nabrała i nabierała bez końca poprzez zasłuchanie się. Doznanie nieczęste... co uskrzydla i wzmacnia, odgania złe myśli, przypomina jak niewiele trzeba do szczęścia, odwraca uwagę od rzeczy nieważnych, przywraca potrzebę wiary w ideały... Daje pozytywnego kopa! Chociaż obiektywnie nie jest to klasyczna pozytywna wibracja:)
ja też dzięki Tobie od dni niewielu w nim zasłuchana, jednak bez tego efektu pozytywnego kopa niestety:-(
OdpowiedzUsuńale wrażenie pozostaje.
może dlatego, że ja już dawno wiem, że tego nie chcę, co Ty też już wiesz, że nie chcesz:-)
może dlatego, że ja w tej bramce już tak długo,
bo alternatywa już nawet jeśli wymyślona i ukształtowiona realnie,
to jednak rzeczywiście w istocie bardzo trudna do przeprowadzenia z powodu jednego głupiego, ale jednak ważnego czynnika.. ryzyka, którego następstwa nie tylko byłyby moje.
ech, gdyby były tylko moje, to już wczoraj/dawno robiłabym coś innego
taka nie/wymówka, tylko usankcjonowanie stanu robienia tego, czego nie chcę.
Dla mnie to jednak odkrywcze, wiedzieć czego nie chcę;)
OdpowiedzUsuńof course to pierwszy i najważniejszy krok!
OdpowiedzUsuń