"Jadę na Kołymę, żeby zobaczyć, jak się żyje w takim miejscu, na takim cmentarzu. Najdłuższym. Można się tu kochać, śmiać, krzyczeć z radości? A jak tu się płacze, płodzi i wychowuje dzieci, zarabia, pije wódkę, umiera? O tym chcę pisać. I o tym, co tu jedzą, jak płuczą złoto, pieką chleb, modlą się, leczą, marzą, walczą, tłuką po mordach..."
I pojechał tym motocyklem, a że zima go spotkała już w połowie września - musiał podróżować autostopem ... Bo jak powiedział - najważniejsze to być w podróży.
Pięknie gadał, prawdziwie i w moim ulubionym Chilli Zet, w porannej "Wolnej sobocie", którą odkryłam dzięki wyjazdom rannym na Dokształcaniesię:)
Bez planu jechał, chłonął wszelkie napotykane.
Mówi, jak Oni wypierają te łagry ...
Mówi, jak Oni wypierają te łagry ...
Kocha ostre klimaty.
Woli ostrą zimę od ostrego lata tam.
Brata się z ludźmi życzliwie, jedna przyjacielsko.
Nie uprawia turystyki, sensu nie widząc w powierzchownym poznaniu.
Szuka ...
Wypije wiadro wódki ...
Jacek Hugo-Bader, mój "number one" dnia dzisiejszego.
o ja ja rano przegapiłam słuchając dla odmiany tokfm w aucie.
OdpowiedzUsuńale "Białą Gorączką" i "W rajskiej dolinie wśród zielska" byłam urzeczona. i nie wiedziałam, że już są nowe zapiski z jego podróży..
"Rajską dolinę" właśnie skończyłem - czytałem z czerwonymi uszami... a z "Dziennikami " w wersji książkowej poczekam, bo słuchałem w Trójce i trochę reportaży znam z Wyborczej
OdpowiedzUsuńHugo-Bader ma w sobie takiego pozytywnego wariata, który jest strasznie ciekawski, czasem upierdliwy , nie poddaje się i potrafi obserwować , i wyciągać wnioski, do tego jest niezwykle twórczy w wynajdowaniu sposobów gromadzenia materiału - z tej mieszanki wychodzi reporter "pierwyj sort" - klasa światowa. Bardzo lubię gościa.
ja też. ja też lubię tak:-)
OdpowiedzUsuńi pamiętam jak kiedyś dawno temu w Polsce żył jako kloszard przez parę dni i też to doświadczenie opisywał, a potem znów powtórzył podobne przeżycie i opisał ale już nie pamiętam czy w "Gorączce" czy w "Dolinie".. ale to jest dopiero poświęcenie na potrzeby prawdziwego reportażu i oddania innego życia od tego, które znamy, Ci, co mamy te dachy nad głowami i komputery i literki itd.
on opisuje tak jakoś namacalnie, tak jak doświadcza całym sobą i to jest piękne. szacun.
To ja mam zaległości (widzę) i to dość poważne, chociaż ostatnio czytałam jakiś reportaż o współczesnym życiu w rejonie kołymskich łagrów. Obraz wstrząsający.
OdpowiedzUsuńNo i "Czarne" go wydaje ...:)
OdpowiedzUsuńto ja chętnie pożyczę "Gorączkę" najpierw:-) puszczę w obieg:-)
OdpowiedzUsuńnikt się nie zgłosił chętny na Gorączkę:-), ale i tak może rozpropaguję nieśmiało w sytuacjach sprzyjających, idąc ciosem za Schmittem, który w obiegu przypadkiem zupełnym teraz:-) -
OdpowiedzUsuńalbowiem obiegi są inspiracyjne, kontynuujmy!,
apelując,
jednocześnie chcę podziękować za ten bodziec, gdyż dziś nabyłam po dwóch podchodach (bo myślałam: może pożyczę.., ale w końcu się skusiłam:-)- "Dzienniki kołymskie" i już pierwsza strona mnie zachwyciła obrazkiem szamanki zaciągającej gila do gardła, (tak, właśnie tak - gila:-), która jednocześnie widziała książkę Hugo Badera z okładką ustawioną już należycie rok wcześniej zanim pozycja powstała - czyli że złote napisy, zieloność. poezja/metafizyka to jest na starcie, a dalej życie w Kołymie - opisane mistrzowsko.
Schmitta wchłonęłam, już oba egzemplarze.Chętnie pogadam o Tektonice, bo mam zmieszane uczucia:)Obiegi rozwojowe - popieram!
OdpowiedzUsuńDzienniki sączę powoli ...w zachwycie. Do Gorączki chętnie wrócę ... Kiedy tylko lato nastanie, kiedy mniej obowiązków ... ech tyle w życiu do zrobienia, ochoty tyle na wszystko ... a tu przedłużony wiek emerytalny!:)
może daj Tektonikę na tapetę? zanim zapomnimy o niej...?
OdpowiedzUsuńi w sumie dobrze, że ciągle coś się pojawia, bo gorzej jakby nie było, osobiście przedkładam niedosyt nad przesytem, choć wiadomo, zawsze czegoś żal, i zawsze czegoś się nie zdąży
sącząc również Dzienniki wraz z winem pozdrawiam:-)
;)
OdpowiedzUsuń