niedziela, 5 lutego 2012

Ryż bosmati.

Jako, że ulubioną dolegliwością moich dzieci (sezonu jesień-zima 2011/2012) jest wszelkiego rodzaju wariacja na temat grypy jelitowej - pochwalę się doskonałym sposobem na ryż bosmati. 

1. Płuczemy ryż a najlepiej moczymy.
2. Osuszamy (jakkolwiek;)
3. Prażymy chwilkę w garnku na maśle.
4. Ziarenka z przezroczystych białymi stać się powinny - wówczas zalewamy wrzącą wodą (na jedną szklankę 1,5 szklanki wody) + szczypta lub dwie soli.
5. Gotujemy na małym ogniu ok 15 min, pod przykryciem (ja czasem mieszam, ale nie wiem czy to profesjonalne:-). Ryż musi wchłonąć całą wodę.
6. Po zdjęciu z ognia:),  ryż dogotuje się na parze pod przykryciem (kolejne 15 min.)

Tak przyrządzony ryż,  zapewne z prażonym jabłkiem, marchewką bądź sote podany jako ekskluzywna alternatywa dla rozgotowanego ryżu w torebce:).
Niech no tylko ustąpią pierwsze dolegliwości ...
Że kiedyś matką bardziej zapobiegliwą, skoncentrowaną na cudzie macierzyństwa:) byłam - jestem w posiadaniu kilku pozycji literackich typu: "co zrobić, gdy ...", "jak przekonać dziecko, by ..." "1000 pomysłów na ...". 
Dziś patrzę na siebie tamtą z lekkim niedowierzaniem może żalem nawet, że dałam się wkręcić i nadpsułam sama sobie przyjemność obcowania z pierwszym dzieckiem, przyjemność wynikającą z pewnego luzu, intuicji, słuchania siebie i przede wszystkim dziecka. 
Gdy już się to wie, gdy się człowiek tak nie spina ... idzie dużo lepiej, naturalniej i w miarę lekko o ile lekko to dobre słowo na podejście do macierzyństwa;-). 
W każdym bądź razie ta wiedza pomaga w relacjach ... im lepsze relacje zaś - to wiadomo:). Myślicie, że takie podejście jest osiągalne już za "pierwszym razem"? ;-)
Teraz dużo więcej o macierzyństwie bez lukru, normalniej znaczy, z przyzwoleniem na pewne błędy i niedoskonałości, przyjaźniej. Aż chce się za to zabrać!:) A minęło jedynie pięć lat z kawałkiem:)

Temat mi się rozpłynął w tzw. międzyczasie, o ryżu bosmati temat:). 

Puentując - przepis na jego doskonałość po raz pierwszy dojrzałam właśnie w jednej z wyżej opisywanych pozycji - ta dotyczyła sposobów na bomby witaminowe jako potrawy dla dzieci i nie tylko:).
Niewątpliwie Przemytnicy ... dostarczają ciekawych pomysłów, lecz czemu stałam się ich posiadaczką jeśli pomysłów tych w głowie mej nie brakowało a chłopaki generalnie chętnie wsuwają i zdrowo???:)



10 komentarzy:

  1. A no właśnie. Żeby dojść do takich wniosków, że z macierzyństwem to miło i przyjaźnie, a pomysły ma się w sobie, to chyba jednak trzeba coś przeżyć samemu. I chyba trzeba mieć umysł otwarty, że każdy (nawet ten nowonarodzony bobas) może czegoś nauczyć (?). Pewnie to jest tak, że uczymy się sami obserwując, czyli doświadczamy, wsłuchujemy się w siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. no i jak pięknie jednak ta kuchnia prowadzi do refleksji głębokich!!:-)
    to mnie tak ostatnio mocno rusza myślowo, bo będąc ostatnio głęboko i jakoś nawet pierwotnie:-) "kuchenną" w swojej głowie, co mi strasznie dużo daje i tak paradoksalnie i tak wywrotowo dla całego mojego już mogę nazwać poprzedniego życia:-), bo ..w którym tego elementu nie było jako istotnego w ogóle, i pewno zatem wielu innych też, które teraz są żywsze
    więc to też tu włączę tak potokiem myśli - łączenie rzeczy tzw - ustawowo gdzieś chyba kiedyś ustawionych w ideologii rozumu racjonalności może ideowości - prozaicznych, małych z tymi z wysokiej półki jest dla człowieka jak najbardziej chyba naturalne i z tego powstaje materia żywa, całościowa, o czym ostatnio doznanie na miarę lokalnego mikro oświecenia miałam właśnie przy refleksji o Szymborskiej - to połączenie wielkości z prozaicznością jest otwierające i mega!:-)
    i tak mi się kojarzy proroczo:-),
    że epoka nadchodząca jest i musi być epoką kobiet, w tym sensie, że doświadczanie świata poprzez macierzyństwo, tzw stanie przy garach, świata odczuwanie cielesne i niekiedy bolesne, nocne czuwanie przy dzieciach i jednocześnie milion spraw załatwianie a jednak też i myślenie przy całym tym dodatkowo mocnym emocjonalnym doświadczeniu i poczuciach stać się powinno i udziałem mężczyzn, żeby świat był lepszy i mężczyźni byli prawdziwsi - bliżej życia, nie gloryfikowali umysłu jedynie, a i zaczęli czuć ze sobą pełnię i żebyśmy my sobie na to wszystko pozwalały i im to też dały.

    całe epoki poprzednie odmawiały kobietom udziału w sprawach tzw najważniejszych, ( były feministki, owszem były, i wiele im zawdzięczamy, choć ich nie doceniamy nadal na co dzień, co jest dość smutne jednak, tzn mnie osobiście smuci, choć feministką nie jestem jednocześnie)
    a rewolucja się moim zdaniem dzieje, gdyż ten męski świat finansów i rozumu, zwodzącego na manowce, się sypie,
    a życie trwa w swoich wielorakich postaciach
    i.. to jest najpiękniejsze.
    i tak widzę przyszłość. jako połączenie serca i rozumu, poezji i prozy, materii, tkanki, ciała, uczuć i idei:-),
    bo mimo wszystko to się jednak jeszcze nie dzieje..

    i kwestia zaufania do siebie Samej Siebie jest tu wg mnie naprawdę Najważniejsza. i tego nam brakowało.
    ale zaczyna być nam dane, albo zaczynamy sobie dawać. nie wiem jeszcze jak to socjologiczne ugryźć, ale raczej to drugie!:-)
    się rozpisałam:-)
    a na pytanie o czy pierwszy raz może być dojrzały i niespinający nawet nie odpisałam, bo nie mogę się odnieść subiektywnie z racji posiadania zupełnie innego doświadczenia macierzyńskiego, ale się zaczytuję w powyższym Bosmatim i wzbogacam się. i inspiruję

    ale też - cd myślenia o pierwszym razie:-),
    coś tam sobie roję, że np. następnym pokoleniom coś mamy do dania może-
    - to od nas zależy jak im pokażemy każdy raz pierwszy i co można zrobić albo jak to zjeść, tak żeby było cudownie i lekko - kobietom i facetom..
    bo jako przykład teraz jest dość słabo -
    matka z dzieckiem pierwszym jest zostawiona sama sobie, i nie ma najczęściej tego przyzwolonego wszystkiego ani pokazanego jak fajne to może być, bo jak ma mieć, kiedy jest zazwyczaj sama, niepewna i bombardowana reklamami/globalnym przekazem matki polki ze sztuczną idealnością wersji, która nie do realizacji zupełnie jest i tylko i jedynie na błędach swoich się ma uczyć.
    abrakadabra tym razem moja:-) hurra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dane nam było zawsze .. tylko brać nie potrafimy (cholerne stygmaty:)
      ... myślę. Ale gdy już zaczęłyśmy sobie dawać - nie ma odwrotu, jesteśmy na dobrej ścieżce, jedynej i słusznej:)Tak ... sama czuję, że kręcić się zaczyna wszystko odpowiednio - dopiero zaczyna a jakie budujące, już nie mogę doczekać się jutra:)
      Tylko dygresja taka, że jeśli matka z dzieckiem sama sobie pozostawiona to pół biedy jeszcze ... najgorszy przypadek gdy jest atakowana nieustająco przez "mądrzejszychbobardziejdoświadczonychwszystkowiedzącychzawsze'":(

      Często ciekawą abrakadabrę masz obiektywnie:).
      W pojęciu moim ...
      treść i przesłanie ...
      mieści się jednak ... niezawikłane:)

      Usuń
    2. W pojęciu moim ...
      treść i przesłanie ...
      mieści się jednak ... niezawikłanie:)

      tak być miało:)

      Usuń
  3. Dobry wieczór! Głupio tak chłopu macierzyństwo komentować, ale rozciągnę temat na rodzicielstwo - Tak! Tak! intuicja, przeczucie , serce - to najważniejsze w wychowaniu do tego oczy szeroko otwarte, szczypta rozumu i zdrowego rozsądku i wszelkie poradniki mogą się schować ... (albo też można napisać jakiś swój?) . Dobrze, że o tym piszesz. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem ... doświadczenie potwierdzone wielokrotnie:)
      O poradniku swoim (w komentarzu Twoim;): "Taaa..." w odruchu pierwszym pomyślałam, że niby ja i poradnik:)Podobnie myślałam, jeszcze całkiem niedawno o prowadzeniu bloga:)
      Pozdrawiam!:)

      Usuń
  4. Dudi nie wie, że jest dla mnie important ostatnio:-).
    bo tak się głupio pokazywać.
    nie no muszę u Dudiego się wpisać też.:-)
    bo Dudi rules. Dudi mnie rozwalił.
    doprowadził do łez jak go czytałam. i przestałam. bo za dużo łez:-) już miałam. i chyba też nie dowierzałam...

    ale Dudi właśnie jest facetem pt. PRZYSZŁOŚĆ. I pt. autentyczność. i w ogóle. ale nie mogę się tak Dudim zachwycać, bo znam tylko z bloga.
    skąd biorą się faceci jak Dudi???
    i nie dowierzam też trochę. a Obiektywną widuję. i Obiektywna jest. nie mogę pojechać patosem. Obiektywna więc JEST. mam nadzieję, i wiem też, pod skórą, że ona bez patosu to odczyta należycie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak tu fajnie, a ja śpię!:)
    Dzięki serdeczne za wpisy co nadały 3D mym rozmyślaniom:)
    Nieznośna - uwielbiam Twe wypowiedzi jednym tchem;) ... pod skórą zawsze czuję, kiedy kto przyjazny:)
    No i wyszła na jaw fascynacja Dudim, mimo iż cebuli nie obiera przy czytaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzomi miło i nie wiem gdzie się schować... ;)

    OdpowiedzUsuń