wtorek, 5 marca 2013

I wonder ...

+ 5 i słońce od rana.
Nawet dziecko zdrowe. Wstało w środku nocy i grzecznie pojechało do przedszkola. Za grzecznie, chyba obudzi się na rytmice.
Wszystkich nie ma. Wrzucam Szczygła z audiobooka i się cieszę, że schyłek infekcji spędzę samotnie. Co zrobię z tak pięknie rozpoczętym dniem??? No nie wiem ... posprzątam, ugotuję obiad czy wstawię pranie ... Najpierw wstawię pranie. Też tak macie, że po wstawieniu prania czujecie się bezpieczniej? ;-))
Muszę dbać o swą użyteczność.
Lubię być gospodynią domową. Też. Też lubię.
Też lubię tańczyć do rana.
Wino pić lubię też. Bawić się lubię. Też bardzo lubię być z ludźmi. O, to bardzo lubię. Chyba najbardziej. A najlepiej wszystko co powyżej połączyć z ludźmi. Idealnie. Ale czasem lubię być jednak sama. Dziś na przykład. Też bardzo lubię gdy wszystkich nie ma.
Taka jestem nieubrana jeszcze, zróżnicowana. Co Ty właściwie lubisz? Tak krytykujesz ...
Bo ja też nie lubię. Czasem.
Ale Wy to już wiecie albo się domyślacie ... już się trochę znamy. 

Łza nad złem kręci mi się w oku.
I ta łza, która pozostaje po wyjściu z kina. Wyjściu z muzyką Sixto Rodrigueza w sercu. Na zawsze.
Dwie skrajne łzy. Dwie strony opowieści.
Z jednej: wspaniała historia, tak wspaniała i niemożliwa do ogarnięcia. I taka budująca, jak bajka z najszczęśliwszym zakończeniem i najpiękniejszym morałem. Z jednej strony ... smutna z drugiej, że jednak świat jest generalnie podły i dba o swe krótkowzroczne interesy.
Muzyk, który w latach 60-tych wydał dwie płyty i poszedł w zapomnienie. Jednak jego płyta dotarła do RPA i stała się hitem. Mało tego, jego muzyka była inspiracją dla walczących z apartheidem, była rewolucyjnym hymnem! Sprzedano pół miliona płyt! A on żył gdzieś w Detroit nieświadom swego sukcesu. Żył mądrze, pracował fizycznie, kumple z pracy czuli, że jest inny. Ale aż tak?? Szukano go długo, ponieważ jedyne co można było o nim usłyszeć w RPA to opowieści o jego spektakularnych samobójstwach (w różnych wersjach). W Ameryce nikt o nim nie słyszał. Podążać szlakiem Rodrigueza - to trudny slalom, na szczęście udany. Lokalizowano go po tekstach piosenek (sprzed 30 lat!). A ostatecznie odnaleziono dzięki pomysłowi umieszczania ogłoszeń na kartonach z mlekiem. Wiem, że to nieprawdopodobne w dzisiejszych czasach. Tak jak i cala ta historia.
Z filmem tez nie było z górki.
Nawet współproducent (Szwedzki Instytut Filmowy) odwrócił się od tego przedsięwzięcia. Malik Bendjelloul sam montował w swej kuchni "Sugar Mana", cztery lata, wbrew przeciwnościom finansowym, nie poszedł na kompromis wierząc, że mu się uda. Tak jak i na kompromisy nie chadzał sam Rodriguez. Obaj pozostali sobą i nie grali według narzuconych zasad.
No i Oskar! Niesamowite ... i pomyśleć, że mówiono: Malik, zrób coś z tym, ten film nie nadaje się do kina!

A wiecie, że jedną z "tych sześciu" płyt (sprzedanych  w Stanach w latach 70 ) kupił Wojciech Mann!??;))
Posłuchajcie w długiej wolnej chwili tego wywiadu. To ciekawy przekrój tej historii, a postać Malika Bendjelloul fascynuje mnie równie mocno ;-)). Wytrwajcie i posłuchajcie.
I idźcie do kina. Bo żadne słowa tego nie opiszą, to trzeba zobaczyć. Może to banał, ale ta historia zmieni Wasze życie. Idźcie a potem napiszcie, że miałam rację.





----------------------------------------------------
I, jak przypomniał reżyser: niektórzy wierzą, że Elvis żyje ;-))


13 komentarzy:

  1. Też lubię. Wszystko tak jak piszesz.
    Pralka na chodzie daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jak chodzi, to znaczy, ze jest wszystko OK. Bo jak nie chodzi, to oznacza, że życiowe zachwiania są.
    I ponieważ juz trochę się znamy sądzę, że Sugar Mana też polubię. Wybieram się. Jak wszystko juz popiorę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadam Ci, pokochasz Sugar Mana i już nic (prócz pralki) nie będzie takie jak zawsze! ;-))
      I zachęcam do odsłuchania spotkania z MAlikiem w Trójce. Może nawet ciekawiej będzie po filmie ...

      Usuń
  2. To jest jakaś zmowa, nawet nie zmowa jakaś, tylko konkretna. Konkretna Zmowa, Najpierw Nieznośna Ty, potem, Dudi, a teraz Ty...
    Czy to jakiś wirus? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedykolwiek napisałam o czymś, że jest niesamowitą historią, to tylko dlatego, że nie poznałam Sugar Mana.
      -;))

      Usuń
  3. Hehe, no rzeczywiście - notka w ten sam dzień na ten sam temat - fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. witam w klubie miłośników Sugar mana!!!. ale zrobiłaś spojler jednak, ja bym nie śmiała tak odsłaniać historii:-) faktem jest, że i tak nie zaszkodzi, bo zobaczyć trzeba i wylać nad nim zły swoje i obejrzeć świat na nowo, i może niech zmienia się wszystko przez to. choć stoi jak było.:-)
    świat w złym kierunku pędzący tak jak i wczoraj dziś pędzi, a ludzi wspaniałych jednak nadal zbyt mało w nim. cieszmy się, że są. tyle mogę powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zupełnie nie czuję problemu ze spojlerem. Gdzieś mi cała tajemnica w czym innym tkwi. A mam swój problem z takim ładunkiem dobra ... każde napotkane zło mnie dołuje.
      Począwszy od niefajnych priorytetów po niemoralne propozycje naszego noblisty. Szeroki zakres.

      Usuń
    2. zgadzam się, że zakres jest szeroki. dla mnie już zbyt nawet...

      Usuń
  5. łzy nawet napisałam jak zły:-)
    wirusuje mi się to zło widać:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm... Zmiany ponoć są dobre. Obejrzę - dla banału ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam takiego co lubi. Znam takich co przyjmują lepiej lub gorzej, ale takich co lubią chyba nie ma...
    Chyba że krytykować. Takich znam. I współczuję takim.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha - jeszcze - melodia znana :)

    OdpowiedzUsuń