wtorek, 14 lutego 2012

Uczciwość

Wraz z nową przygodą Janka zwaną przedszkolem dopadło nas odkrywanie różnych dróg, którymi można dojechać do celu. Takim sposobem poznaliśmy i polubiliśmy "Nowoodkrytą", nazwaliśmy ją tak, sentyment do niej wielki odczuwając mimo dziur "po i w trakcie zimowych" i zalań na odcinkach z byle deszczu. 
Jak dziś słusznie Janek zauważył, powinna ona być już nam "Staroodkrytą":)
Jest zatem na ulicy owej atrakcja typu sklep przydrożny, co również nadaje kolorytu naszym podróżom: Jankowi różowego, Tymkowi zielonego - kolory ulubionych łakoci:). 
Zatrzymujemy się tam rytualnie, obkupując dorywczo i dość niekompletnie, urokliwie lokalnie ... czujemy się zagadkowymi nie mieszkańcami ulicy. Przejazdem, aczkolwiek przewidywalnie regularnie:) 
Nie ostatnio. Ostatnio był niefart ... dość zimno by wypełzać z podgrzewanych siedzeń ... i inne wiadome.
Dziś nastąpił powrót do korzeni.
Odzyskałam drzewniej utracone cztery zeta.
Ponoć ostatnio wypadło mi masło.
Wypadło ... czy  pamiętam? To raczej, że go nie było ...
Zostałam rozpoznana mimo zimowego przebrania. 
Zostało mi to odliczone od rachunku.
Czemu mnie to dziwi?
Godne zatrzymania ...


3 komentarze:

  1. godne i mega miłe są takie doświadczenia.

    ale z zimowym przebraniem to chyba lekka przesada:-)
    w pierwszej chwili pomyślałam, a to się przebrać musiała - zwizualizowałam sobie futro do ziemi, czapkę na oczach, szalik na ustach, Anna Karenina normalnie, a potem przypomniałam co innego zupełnie: cienka kurteczka, blond rozwiany, perfekcyjny makijaż zero czapki.. a i jeszcze dwóch dokazujących u boku:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ładny obrazek mnie napisałaś:)
    Serio w czapie wyglądam jak nie ja, podobna zupełnie do nikogo. Razu pewnego w autobusie koleżanka mnie nie poznała, ja jej z resztą też .. dopiero przy wysiadaniu się okazało:). Ją zmyliło, że co ja w autobusie robię, mnie - pomroczność jasna chyba:)
    No a Wielkomiejska już chce do mnie na wieś po masło jeździć, że takie tanie:). Nie napisałam, by nie rozdrabniać, że to pół kostki było ... osełkowe czy coś:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No bo mnie zainteresowały te cztery zeta za masło... Zrozumiałam teraz, jestem spokojna, w Wielkim Mieście cena ta sama, nie będę pchać się na wieś :). Trochę szkoda, że tak się rozwiało... zawsze to okazja po czemuś by była..., ale okej! będę czuwała nadal.

    OdpowiedzUsuń