sobota, 28 stycznia 2012

Rzeź zamiast Roży czyli interlokutorów czterech:)

"Rzeź" Polańskiego obejrzałam drogą całkiem udanego kompromisu:) 
Że "Róża" ciężka, dołująca - argumenty dla mnie jak najbardziej na tak;-) No ale  ... innym razem ... może kto chętny powzdychać ze mną do Dorocińskiego???:) .. tak spłycając ...
Myślę o grotesce wyobrażeń jakie mogłyby wytworzyć oba tytuły, gdyby komu przyszło oprzeć się na tym kryterium wyboru jedynie;-) 
W jednym mieszkaniu a w zasadzie pokoju spór toczą cztery osoby . Nie rozwiązując zasadniczego problemu a rozjątrzając każdy z możliwych. I nie jest duszno .... Pełna kultura ewoluuje w kierunku zupełnie przeciwnym, toczą się wojny na różnych frontach, drobne niuanse powodują diametralne zwroty akcji  ... zmieniają aliantów jak rękawiczki.
A wielowymiarowe oblicza nie zaskakują, o dziwo:).

Dobrze zobaczyć ... dobrze nie przechowywać i wyrzucać z siebie na bieżąco ...

P.S.
Bohaterowie drugiego planu: Ethan, Zachary i chomik Kąsek (?) mają się dobrze ... najlepiej myślę:)

4 komentarze:

  1. niezła recenzja i popieram wniosek o wyrzucaniu!:-)
    a że tą drogą dowiedziałam się, że Róża już jest- przecież tyle się już o niej naczytałam i tak długo czekam, że czym prędzej polecę do kina.. jakoś myślę, na podstawie oczywiście marnej, bo jedynie znajomości recenzji, że nie dołująca, tylko mocna, a lubię jak mną coś niekiedy wstrząsa.. takie skrzywienie pewno:-)...
    to lecę sprawdzać i namawiać i kotlety może jeszcze wcześniej na szybko sprawiać:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedz, że mieszkasz w Kielcach i zdołujemy się Różą wspólnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie:(.... może w połowie drogi - to wypada gdzieś w Radomiu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorocińskiego podzwiać - zawsze :)
    nawet mróz mi nie straszny!

    OdpowiedzUsuń