czwartek, 13 września 2012

Dżołk.

Rodzina zasiadła przy biesiadnym stole.
A  co Wy, chłopaki, będziecie robić gdy dorośniecie? - rzuciłam niewinne pytanko w swoich stronę.
Ja to sobie wypiję takie piwko. Całkiem poważnie odpowiedział Tymon.

Dalej mało zabawnie. Zaczęliśmy prowadzić całkiem poważne wszystkie życia. Bez spóźnień, bez zarzutu, bez zapominania o. Bez niesubordynacji. Za to z ciągłym ponaglaniem... zakładaniem odzieży na półprzytomne cztery ręce i nogi a czasem i osiem... w amoku porannym.
A to tylko o jedną godzinę wcześniej niż zwykle... o jedno śniadanie kompletnie zjedzone koniecznie, o jedno drugie śniadanie i o jeden podwieczorek więcej do zapakowania.
Jesteśmy na czas, na medal, zaryglowani pomiędzy wskazówkami ... między przejazdem kolejowym a rondem... jesteśmy.
By wrócić za chwilę. I by chwilą rodzinną sens nacieszyć. Albo i nie.
I poranek rozpocząć nowy. taki sam a nowy.


---------------------------------------------------------------------------------------
 Od Dudiego:

„Urodziłeś się jako oryginał, nie umrzyj jako kopia”
John Mason

3 komentarze:

  1. :-) trudno pozostać oryginałem...

    OdpowiedzUsuń
  2. no Obiektywna czekam na Ciebie. tzn. i na wpis i na Ciebie real.
    bo co ja się naprzeżywałam w ostatnim tygodniu, to moje, i jestem utwierdzona w przekonaniu, że teraz już mogłabyś coś tu zapodać, bo jak sobie domniemuję Twe milczenie jest nie tylko osobiste i rodzinno grypowe, tylko też zahacza o temat, o który Cię wyhaczę przy najbliższej sposobności..na którą czekam.
    strasznie mnie ostatnio bowiem wkurzali i boleli ludzie, co do których się spodziewałam cokolwiek. to Nie do Ciebie. do Ciebie mam bowiem tylko niedosyt obecności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie i miło ... nie z powodu, że wkurzają. Bo to kiepskie, szczególnie w kontekście się spodziewania.

      Usuń